Gatunki inwazyjne to jedno z większych zagrożeń dla bioróżnorodności z jakimi musimy się współcześnie mierzyć. Mimo zaklinania rzeczywistości przez aktywistów i naukowców mówiących o jej pierwotności, problem dotyczy również Puszczy Białowieskiej.
Ekonomiści mawiają, że lepszy pieniądz wypiera ten gorszy. Niestety w dzikiej przyrodzie jest podobnie. Wiele przykładów na całym świecie pokazuje, że introdukowanie nowych, przywiezionych z innych kontynentów gatunków często zagraża rodzimej faunie i florze. W Europie doświadczaliśmy tego wielokrotnie. Tak było chociażby z wiewiórką szarą na terenie Wielkiej Brytanii. Ten gryzoń przywieziony na statkach przez ludzi pojawiwszy się na wyspach natychmiast doprowadził do praktycznego zniknięcia rodzimej dla naszego kontynentu rudej wiewiórki pospolitej. Amerykańska wersja jest większa i silniejsza, a do tego przenosi liczne choroby. Podobnie jest również z norkami – europejską i amerykańską. Ta druga, głównie uciekinierzy z ferm futrzarskich, praktycznie wytępiła tę pierwszą.
Problem nie dotyczy tylko świata zwierząt, ale również roślin. Dzisiaj występowanie gatunków obcych jest na tyle powszechne, że wchodzą one również do Puszczy Białowieskiej, ponoć ostatniego „pierwotnego” lasu Europy. Naukowcy zajmujący się tematem nie mają wątpliwości. „Obecność obcych gatunków roślin stwierdzono na 822 stanowiskach w 438 (28,3%), spośród 1550 zlustrowanych pododdziałów. (…) Najczęściej występującymi gatunkami obcymi (o ponad 100 stanowiskach) są jabłoń domowa, niecierpek drobnokwiatowy i grusza domowa, zaś najliczniej występującym gatunkiem (o kilkudziesięciu tysiącach osobników) – niecierpek drobnokwiatowy. Spośród kenofitów często i licznie występują dąb czerwony i klon jesionolistny. Wśród gatunków, których liczebność oszacowano na powyżej tysiąca osobników jest kilka gatunków rodzimych w Polsce, ale w Puszczy Białowieskiej występujących poza granicą ich zasięgu. Są to żarnowiec miotlasty, klon jawor i występująca na powierzchni około 4200 m2 turzyca drżączkowata.” – czytamy w artykule „Występowanie wybranych obcych gatunków roślin w centralnej części Puszczy Białowieskiej”, autorstwa zespołu Tomasza Jerczyńskiego.
Co ważne naukowcy nie analizowali wszystkich gatunków inwazyjnych w Puszczy Białowieskiej, ale tylko 30 wybranych z katalogu kilkuset występujących na tym obszarze. Badanie były też przeprowadzane w centralnej części Puszczy Białowieskiej. Nie oznacza to jednak, że wyniki na tym obszarze budzą optymizm. Wręcz przeciwnie. „Wbrew oczekiwaniom, centralna część Puszczy Białowieskiej okazała się nieznacznie bardziej zasiedlona przez gatunki obce niż Puszcza Lacka, stanowiąca brzeżny fragment tego kompleksu leśnego. W Puszczy Lackiej osobniki należące do 21 gatunków obcego pochodzenia rosły w 14,1% wydzieleń (Fyałkowska i in. 2015), a w badanej, centralnej części Puszczy tych samych 21 gatunków występowało w 15,6% wydzieleń.” – czytamy w opracowaniu. Jak zauważają naukowcy gatunki inwazyjne pojawiają się przede wszystkim w miejscach gdzie pojawiają się ludzie, a najczęściej w odległości mniejszej niż 500 metrów od dróg. Sugerują również, że można podjąć działania ograniczające rozprzestrzenianie się gatunków obcych. „Stosunkowo niewielka liczba stanowisk wielu z inwentaryzowanych gatunków, gwałtowne zwiększanie się liczby stanowisk gatunków obecnych w Puszczy od kilkudziesięciu lub ponad stu lat oraz pojawianie się w lasach Puszczy nowych antropofitów sugerują, że gatunki obce dopiero zaczynają kolonizować Puszczę Białowieską. Oznacza to, że jest jeszcze możliwe ograniczenie tego procesu, o ile działania zapobiegawcze zostaną podjęte szybko” – piszą naukowcy. Lasy Państwowe mają na uwadze problem. Usuwanie gatunków obcych jest możliwe we wszystkich strefach ochrony Puszczy z wyjątkiem rezerwatu ścisłego, a leśników do usuwania tych gatunków prawo wręcz zobowiązuje. Oczywiście można powiedzieć, że analogicznie jest z wycinaniem suchego świerka przy drogach co nie przeszkadzało przecież aktywistom blokować tych działań.