Wsiadajcie z nami do wąskotorówki i ruszajmy wspólnie przez najpiękniejsze zakątki Puszczy Białowieskiej. Tu wszystko się może się wydarzyć, od ataku krogulca, po wizytę nura czarnoszyjego - gościa z dalekiej tajgi. Otoczony lasami zalew w Topile sprzyja obserwacji wielu gatunków puszczańskich ptaków.
Najlepiej dotrzeć tutaj kolejką wąskotorową z Hajnówki. Ten jedenastokilometrowy odcinek torów, to jedynie fragment z dawnej puszczańskiej sieci kolejowej, która przed wojną liczyła ponad 300 kilometrów! Pierwotnie przeznaczona była do transportu drewna, dzisiaj stanowi wyłącznie jedną z atrakcji turystycznych. Z okien wagonów będziecie mogli podziwiać najpiękniejsze fragmenty Puszczy Białowieskiej, z całą różnorodnością leśnych krajobrazów. Trasa prowadzi bowiem przez torfowcowy bór świerkowy w rezerwacie „Głęboki Kąt”, zahacza o miejsca z ogromnymi białowieskimi dębami, a także przecina szlak rzeki Leśnej, skąd rozpościera się cudowny widok na podmokłe i bagniste puszczańskie tereny. Postój kolejki w Topile trwa zaledwie godzinę, ale warto się wstrzymać z drogą powrotną i zostać tu jeszcze przez kilka dni. To właśnie w Topile czekają na was niezapomniane chwile z przyrodą Puszczy Białowieskiej.
Kolejny dzień rozpocznijcie od wczesnych godzin rannych, gdy nad zalewem przedzierają się pierwsze promienie wchodzącego słońca. Być może, już po drodze uda wam się dostrzec gromady małych ptaków, wyglądem bardzo przypominających domowe wróble. Są to mazurki, ptaszki nieco mniejsze od wróbla domowego. Mają jasne brzuchy, brązowy łepek i biały kołnierz na szyi. Najważniejszą cechą charakterystyczną, po której bezbłędnie rozpoznacie mazurka są czarne plamki na polikach. Jeszcze nie tak dawno mazurki przeżywały trudny czas, także w Puszczy Białowieskiej. Na szczęście już od kilkunastu lat ich liczebność systematycznie wzrasta, a w Topile dają się obserwować zupełnie z bliska, tak jakby zapomniały o swej wrodzonej płochliwości.
Wody Topiła wyglądają jak rozległe, dzikie jezioro. W rzeczywistości jest to zbiornik sztuczny, utworzony na rzece Perebel. Powstał w okresie międzywojennym, służąc do przechowywania i konserwacji drewna. Samej nazwy Topiło nie zawdzięcza jednak przemysłowi drzewnemu, wcześniej były tu rozległe tereny bagienne.
Nieprzypadkowo wzdłuż zbiornika prowadzi jedna ze ścieżek edukacyjnych „Tropem Orlika”. Cenne informacje, które z niej uzyskacie, być może uda wam się uzupełnić widokiem samego, głównego bohatera. Przy Uroczysku Konik orlik ma idealne warunki do gniazdowania i zdobywania pokarmu.
Otoczony lasem zbiornik, sprzyja obserwacji wielu ptasich drapieżników. Nie bądźcie więc zdziwieni widokiem bielika, rybołowa, czy pary uroczych błotniaków. Niebo raz po raz przecina też krogulec - prawdziwy ptasi rozbójnik. Ten nie ma tyle cierpliwości w zdobywaniu pokarmu, co wspomniane błotniaki. Długie polowania nie są w jego stylu. Działa z zaskoczenia, uderzając po pewny łup.
Wycieczki nad Topiło przynoszą też wiele zaskoczeń. W tym roku czekała na nas szczególna niespodzianka. W marcu, zalew po raz pierwszy odwiedził nur czarnoszyi, ptak nigdy wcześniej nie był tu notowany. Nur wyprowadza lęgi w tajdze i tundrze, na obszernych rozlewiskach, bądź głębokich jeziorach, a na gniazdo wybiera małe wyspy lub półwyspy. Niestety, w tym roku była to jego pojedyncza wizyta, choć kto wie, może zachęcony okolicą, zostanie kiedyś w Topile na dłużej.
Szczęścia do lęgu nie mają tu tylko gągoły. Już w zeszłym roku, dopiero co wyklute młode kaczuszki okazały się zbyt łatwym łupem dla drapieżników. Do odbycia lęgów samica wybiera opuszczone po dzięciołach dziuple. Potem młode w pociesznych skokach opuszczają rodzinne gniazdo, by wraz z mamą nurkować w poszukiwaniu przysmaków. Niestety, po niezwykle widowiskowych godach, również i tej wiosny spotykamy nad Topiłem samotną samicę gągoła. Choć trudno odgonić w takiej chwili smutek, to trzeba się z tym pogodzić, takie są już prawa puszczańskiej przyrody.
Smutki wynagradza za to niemal codzienny widok łabędzi krzykliwych i pocieszne potomstwo kaczki krzyżówki. Młode na początku chowały się nieufnie w szuwarach. Teraz jednak mocno dają się we znaki swojej czujnej mamie. Wychodzą na brzeg jedno po drugim, zamieniając zalew w istny plac zabaw. Uciechom wydaje się nie mieć końca, choć wreszcie i one zmęczone porannymi gonitwami, siadają na omszałej kłodzie, wygrzewając swoje świeże piórka w promieniach wiosennego słońca.