Sarna, wylizując grzbiet i drapiąc się racicą za uchem, rozpoczęła codzienne zabiegi pielęgnacyjne. Nie dane jej było długo cieszyć się samotnością. Poranna toaleta została wkrótce przerwana przez natrętną koleżankę. I choć próbowała odejść nieco dalej, towarzyszka nie odstępowała już jej nawet na krok. Podchody szybko przeszły w gonitwę, po czym obie zniknęły w porannej mgle.