Mówią, że pospolity. No nie wiem, ja dość rzadko widuję tego motyla, a akurat na motyle zwracam szczególną uwagę. Zawsze więc zauważę jego charakterystycznie mieniącą się, zielonkawą barwę. Jest w swej prostocie po prostu śliczny, o czym decyduje nie tylko barwa, ale również fantazyjnie owłosione odnóża.Ten niewielki motyl należy do rodziny modraszkowatych, a nazywa się zieleńczyk ostrężyniec.
Każdy motyl do rozwoju musi mieć roślinę żywicielską, na której żerują gąsienice. Gąsienice zieleńczyka nie są zbyt wybredne, choć i one preferują konkretne rośliny. Jedną z nich jest żarnowiec, którego z roku na rok wydaje się być w Puszczy Białowieskiej coraz więcej. Nie pogardzą też kruszyną, maliną, czy jeżyną, a nawet koniczyną.
Zieleńczyk ostrężyniec wziął oczywiście swoją nazwę od barwy skrzydeł, które w stanie spoczynku ma praktycznie zawsze złączone. Tymczasem ich wierzchnia strona wcale zielona nie jest. U samca wierzch skrzydeł jest barwy ciemnobrązowej, niemal czarnej, u samicy zaś – jasnobrązowej.
Udało mi się spotkać go w tym sezonie w Puszczy Białowieskiej kilka razy, w różnych miejscach, ale nie tak często jak inne pospolite motyle, jak choćby cytrynki, czy rusałki pawiki.
Motyle zieleńczyka będą nam towarzyszyć aż do końca czerwca, po czym znikną z puszczańskiego krajobrazu czasem pożarte przez inne istoty, a czasem z powodu wyczerpania i starości. Pozostaną tylko żerujące, niepozorne i trudne do wypatrzenia gąsienice, które latem przeobrażą się w poczwarki, a z nich dopiero w kwietniu kolejnego roku wyleci kolejne pokolenie zielonych modraszków.
Wypatrujcie ich podczas wędrówek w Puszczy Białowieskiej, gdyż upiększają ją swoimi zielonymi skrzydełkami na bardzo krótko. W okresie wakacyjnym, o spotkanie z tym motylem będzie już niezwykle trudno.
Autor: Artur Hampel