Na początku wiosny bardzo często słychać było kwilenie krogulca. Wciąż jednak zwlekałem z poszukiwaniami tego pięknego, choć nieco morderczego w zapędach ptaka. Nie chciałem niepotrzebnie go płoszyć, licząc, że prędzej, czy później sam się ujawni. Do spotkania doszło zaś całkiem niespodziewanie.
Było świeżo po ulewie. Wracałem właśnie z lasu, gdy coś zwróciło moją uwagę. Jakiś ptak siedział tuż przy krawędzi jezdni, zupełnie zmoknięty, ale nie było widać, by był jakoś nadmiernie tym przejęty. Po chwili przekonałem się, że mam przed sobą krogulca. Z początku sądziłem, że może został potrącony przez jadący samochód. Na szczęście szybko się okazało, że z krogulcem jest wszystko w porządku, no może poza tym, że był cały mokry i nie kwapił się do latania. Najwyraźniej wolał spacerować po jezdni.
Autor: Artur Hampel