Na przełomie wiosny i lata przychodzi na świat kolejne pokolenie białowieskich żubrów. Wiemy, że polskiej części Puszczy Białowieskiej żyje ponad 700 osobników, są to jednak tylko dane szacunkowe. Dlaczego od dwóch lat nie udaje się dokładnie policzyć populacji największego z puszczańskich mieszkańców?

W Polskiej części Puszczy Białowieskiej żyje na wolności 770 żubrów - ogłosił na początku roku Białowieski Park Narodowy. Dokładna liczba populacji króla puszczy nie jest jednak znana. W lutym podano bowiem tylko szacunkowe dane, w ubiegłym zaś roku żubry w ogóle nie dały się policzyć. Skąd się biorą trudności w liczeniu białowieskiego stada?

Liczenie odbywa się zimą, zwykle na przełomie stycznia i lutego. Przeprowadzane jest przez pracowników Białowieskiego Parku Narodowego, oraz trzech puszczańskich nadleśnictw. Dlaczego zimą? Warunkiem udanego liczenia jest bowiem niska temperatura i solidne opady śniegu. Zwierzęta zbierają się wówczas w większe stada, które można codziennie obserwować w miejscach dokarmiania zwierząt. Pojedyncze sztuki można odnaleźć się po śladach. 

W tym roku śnieg w puszczy był jednak prawdziwą rzadkością. Temperatury ledwo co schodziły poniżej zera stopni. Żubry zamiast korzystać z siana, kiszonki i buraków wyłożonych przez leśników żyły w rozproszeniu. Część z nich w ogóle opuściła tereny leśne. Trudno się dziwić, zwierzęta naturalnie przystosowują się do lepszych warunków, wybierają więc strategię, która umożliwi im dostępność pokarmu i dobre warunki do rozrodu. Zamiast wyłożonego przez leśników gotowego pokarmu, znacznie chętniej korzystały z zieleni okolicznych pól. Kto więc chciał zobaczyć króla puszczy zimą, prędzej spotkał go na polach rzepaku, w okolicach Kotówki, niż w samym lesie. Największe zaś stado, jakie udało nam się na początku roku obserwować, żerowało na polach rzepaku w okolicy wsi Dubiny. W miejscu tym naliczyliśmy wówczas blisko sto zwierząt. Było to prawdopodobnie jedno z największych stad żubra nizinnego na świecie.

 

Jeszcze większe trudności w liczeniu żubrów mieli pracownicy parku i leśnicy w ubiegłym roku. Do braku zimowej aury, doszła też inna, nieoczekiwana trudność - wyjątkowy wysyp żołędzi. Żubry miały więc tyle pożywnego pokarmu w lesie, że ani myślały odwiedzać stałe miejsca dokarmiania. Przemieszczały się po puszczy niemal w całkowitym rozproszeniu. Próby policzenia białowieskiego stada spełzły więc na niczym. Doliczono się wówczas zaledwie 518 osobników. Porównując tę liczbę do danych z ubiegłych lat, od razu było wiadomo, że jest zdecydowanie zaniżona. Podobną ilość odnotowano przecież 10 lat wcześniej.

Tegoroczne wyniki, choć szacunkowe, trzeba więc odnosić do danych z 2018 roku. Wówczas w Puszczy Białowieskiej udało się policzyć 654 osobniki. Przyrost białowieskiego stada o ponad sto sztuk w ciągu dwóch lat wydaje się więc doskonałym wynikiem. Trzeba też dodać, że choć rozproszenie zwierząt utrudnia inwentaryzację, to dla samych żubrów jest czymś bardzo dobrym. Im większe rozproszenie, tym mniejsze ryzyko przekazywania sobie przez zwierzęta chorób, a przez bliskie pokrewieństwo naszego rodzimego stada, żubry wciąż odznaczają się dość niską odpornością. Żyjąc w rozproszeniu zwierzęta mają więc większe szanse na rozwój gatunku. Ostatnie lata napawają jednak sporym optymizmem. Pamiętajmy, że według Księgi Rodowodowej po II Wojnie Światowej żyły na świecie zaledwie 103 żubry, z czego aż 44 w Polsce. Dzisiaj w naszym kraju mamy ponad dwa tysiące tych niezwykłych zwierząt, co stanowi blisko połowę ich światowej populacji.

Właśnie teraz, na przełomie wiosny i lata przychodzi na świat kolejne pokolenie żubrów. Najwięcej młodych rodzi się bowiem od maja do lipca. Według danych Białowieskiego Parku Narodowego w ubiegłym roku w polskiej części puszczy przyszły na świat 73 cielaki. O jaką liczbę populacja żubra powiększy się w tym roku. Na kolejne dane musimy czekać aż do lutego. Oczywiście, pod warunkiem, że tym razem dopisze zima i uda się białowieskie stado dokładnie policzyć.