Małe wilki wyszły już ze swoich gniazd. Coraz częściej zostają same, najtrudniejsze miesiące za nimi. Bawiąc się w leśnych zakamarkach zdobywają teraz nowe umiejętności. Na wspólne wyprawy z watahą muszą jednak trochę zaczekać.
Przychodzą na świat zwykle na początku maja. Czasem rodzi się trójka, a zdarza się, że aż dziesięcioro. Małe wilczki są ślepe i bezbronne, nie zawsze wszystkie przeżyją. O ich losie przesądzą pierwsze trzy miesiące.
- Szanse na przetrwanie małych wilków zależą od dostępności pożywienia - wyjaśnia profesor Henryk Okarma biolog zajmujący się badaniami nad drapieżnikami. Matka karmi potomstwo mlekiem stosunkowo krótko, młode zaś szybko przechodzą na pokarm stały.
Już od czwartego tygodnia, wilki potrzebują mięsnych przysmaków. Podczas gdy matka pilnuje młodych, ciężar dostarczenia pokarmu spoczywa na ojcu. To trudny czas dla basiora. W gnieździe bywa gościem, aby zaspokoić głód rodziny poluje przez całą dobę.
Upolowaną zdobycz ojciec często niesie przez wiele kilometrów. Nie jest to trudne jeśli łupem padł zając, czy koźlak. Co jednak, jeśli trzeba przenieść większą ilość jedzenia? Wilki i na to mają sposób. Basior połyka duże ilości mięsa. Gdy jest już najedzony, biegnie z powrotem do gniazda i zwraca rodzinie pokarm. Pogryzione i nadtrawione mięso jest łatwiej przyswajane przez malutkie potomstwo.
Gdy wataha jest większa zdarza się, że w wychowaniu potomstwa pomagają też inne wilki. Znana jest funkcja piastuna, wilka który uczestniczy w dostarczeniu jedzenia, a w późniejszym okresie jest też w stanie przypilnować małe, gdy ich mama poluje.
- Nie zawsze jednak członkowie watahy mają chęć uczestniczyć w wychowywaniu młodych - zwraca uwagę profesor Okarma. Czasem ich obecność przynosi odwrotny skutek. Gdy pokarmu jest mało, same potrafią zjeść zakopane zapasy.
Na przełomie lipca i sierpnia młode już nieźle podrosły. Najtrudniejsze miesiące są już za nimi. Czas spędzają poza gniazdem, przeprowadzane przez rodziców do tzw. randez-vous site czyli miejsca spotkań i odpoczynku. Są to często okolice, w których udało się upolować ofiarę. Młode zajmują się wówczas jedzeniem i zabawą kośćmi, a rodzice mogą oddalić się na kolejne polowanie. Dla matki jest to również chwila wytchnienia. Zmęczona trzema miesiącami ciągłej opieki powoli wraca do sił. Niechętnie jednak zostawia młode na dłużej. Mały wilczek pozbawiony opieki może przecież paść ofiarą lisa.
Młode w leśnych zakamarkach przybierają na sile i zyskują nowe umiejętności. Na wspólne wyprawy z watahą muszą jednak zaczekać. Nie prędko osiągną też całkowitą samodzielność. Część z nich odłączy się od rodziców na krótko przed ukończeniem roku, zaraz po pierwszym zimowaniu. Niektóre zaś zostaną z watahą nawet przez cztery lata.