Opowiem Wam dzisiaj o samotniku, ptaku zadrzewionych bagien, łęgów i olsów. W Puszczy Białowieskiej można go spotkać w wielu miejscach i podejrzewam, że nie raz mieliście okazję zobaczyć tego uroczego ptaka.


Najczęściej przesiaduje blisko wody. Mogą to być zarówno wody stojące jak i cieki wodne. W Puszczy najczęściej widuję samotniki na leśnych rozlewiskach, choć raz zdarzyło mi się go również dostrzec tuż przy niewielkiej rzeczce.


Są strasznie wrażliwe na ruch. Jeśli nie zatrzymamy się w odpowiedniej odległości, od razu podrywają się do lotu, wydając przy tym charakterystyczny piskliwy głos.


Najciekawsze spotkanie z samotnikiem było całkowicie przypadkowe. Gdy przechodziłem obok lasu zalanego wodą, nagle poderwał się do lotu właśnie samotnik. Ku mojemu zdziwieniu drugi, który mu towarzyszył wcale nie odleciał.


Zatrzymałem się, próbując nie wykonać żadnego ruchu, choć pojęcia nie miałem, jak się dobrać do aparatu, by udało się zrobić fotografię. Stałem tak dłuższą chwilę, podczas  gdy osobnik, który wcześniej odleciał, chował się teraz w kępie bagiennej trawy i niespokojnie kwilił. Na szczęście nie zaniepokoiło to drugiego ptaka. Najwyraźniej zaakceptował moją obecność – przynajmniej na razie – i przystąpił do toalety swoich piórek.


Nie mogłem jednak stać w nieskończoność. Niczym w zwolnionym tempie, powoli zacząłem unosić aparat. Udało się. Jedno zdjęcie, drugie, trzecie i tak kilkanaście. Światło nie było zbyt dobre, wiedziałem, że zdjęcia z wolnej ręki mogą okazać się niewyraźne. Ostatecznie wyszły lepiej niż oczekiwałem, a co najważniejsze miałem okazję dłuższą chwilę obserwować tego tajemniczego ptaszka.


Było to nawet dość zabawne, gdyż w pewnej chwili i on wydawał się być zaciekawiony moją obecnością. Jego krótka szyja wydawała się teraz wydłużona, jakby należała do innego ptaka. Obserwował pilnie otoczenie, po czym, chyba uspokojony, przywrócił znów szyi „normalną” długość.


Wreszcie zdrętwiały mi nogi i zmuszony byłem nieco zmienić swoją pozycję, co niestety wystarczyło, by samotnik wystrzelił w powietrze. Dołączył do niego też pierwszy zbieg, ukryty nieopodal. Po chwili straciłem ich z oczu.


Przy innej okazji podziwiałem samotniki, które raczyły się skorupiakami, lub owadami wyłuskiwanymi z mułu przy pomocy długiego dzioba. Samotnik nie jest zresztą wcale taki samotny. Choć występuje najczęściej sam, bądź też w parze, to wygląda na to, że Białowieska Puszcza jest ich wymarzonym domem i można te ptaki spotkać naprawdę dość często. Wystarczy tylko nie hałasować.

Cykl: "Wędrując po Puszczy". Autor: Artur Hampel