Chyba wszyscy uwielbiają wiewiórki. Bo jak tu nie lubić słodkich rudzielców z bujną kitką, uroczym pyszczkiem i zabawnymi frędzelkami na końcach uszu. Po prostu słodycz w czystej postaci.

Tymczasem, wiosenną porą, te rude, słodkie gryzonie potrafią spustoszyć niejeden ptasi lęg. Wykradają jajka, a nawet potrafią dobrać się do samych piskląt. Wiele gryzoni jest wszystkożernych, wiewiórki nie są tutaj wyjątkiem.


Większość pokarmu wiewiórki stanowią jednak różnego rodzaju nasiona, a spacerując po Puszczy Białowieskiej można napotkać leżące na ziemi ogołocone z łusek szyszki, ot choćby takie, jak widoczne na zdjęciach szyszki świerka.


Tymczasem spotkałem tu wiewiórkę, która w odróżnieniu od innych, w ogóle nie przejawiała strachu przed człowiekiem. Oczywiście trzeba w takich sytuacjach uważać, gdyż mogła być zarażona wirusem wścieklizny. Po dłuższej obserwacji, można było  jednak ocenić, że wiewiórka nie jest chora, a po prostu nadzwyczaj towarzyska. Kto obserwował wiewiórki, temu nie trzeba wiele mówić, z jaką gracją, zwinnością i wdziękiem poruszała się pośród koron drzew i ich pniach. Szybkość wiewiórek jest dla nich bardzo istotna, bo pozwala im ujść z życiem między innymi przed kunami i ptakami drapieżnymi, zwłaszcza przed nie mniej zwinnym w koronach drzew jastrzębiem.

Cykl: "Wędrując po Puszczy" Autor: Artur Hampel