Zawitała do Puszczy Białowieskiej piękna Pani, ubrana w suknię z kiełków roślin i zieleniejących pączków drzew. Na głowie ma wianek z zawilców i kokoryczy, a jej oczy niebieszczą się niczym płatki przylaszczek. Na razie rozgląda się ostrożnie, trochę zawstydzona, delikatnie rozchyla zeschłe liście, by obudzić jeże i popielice. Przez całą zimę spały smacznie, ale przecież czas już wstawać, ogrzać w słońcu kości i futro i z kryjówek wychylić zdrętwiałe łapki.
Piękna Pani przemierza lasy i łąki, zagląda do wszelakich zakamarków i dziupli, z których niedługo słychać będzie pisk berbeci różnej maści i gatunków. Wędrówkę akompaniują śpiewy ptaków, nawet dzięcioł stuka jakby inaczej. Zazielenia się powoli ziemia, a niebo rozjaśnia, unosząc białe obłoczki, zwiastujące dobrą pogodę, radość i nową energię. Przyroda budzi się do życia, dopełniając nieustający cykl zamierania i odradzania. Kłaniamy się Wiośnie!