Był okres, w którym łanie niemal codziennie podchodziły pod okna mojego domu. Może z tego względu, że mogły tam w miarę łatwo znaleźć dla siebie coś dobrego, a może też ze strachu przed wilkami. Często zdarza się, że właśnie z obawy przed tymi czworonożnymi drapieżnikami, łanie niemal lgną do osad ludzkich, licząc na to, że wilki tak daleko się nie posuną.

Niestety, nadzieje okazują się płonne, gdyż tuż obok domostwa, niczym nie zrażona wataha wilków urządza sobie polowanie przeganiając zwierzynę gdzieś w las i jak można się domyślać, przeganiając najprawdopodobniej skutecznie.

Wiele razy widziałem tropy wilków niedaleko domu, podobnie zresztą jak tropy łań. Niejedna noc upłynęła łaniom pod znakiem gonitwy w „gryzionego berka”. Wilki zapewne chętniej użyłyby takiego stwierdzenia, aczkolwiek nie chęć zabawy popycha je do gonitwy, a raczej żołądek, który domaga się pożywienia i ciało, które potrzebuje energii.
Miło jest jednak popatrzeć na pasące się tuż za oknem jelenie. Zwłaszcza, jak niczym niepokojone, po prostu skubią, co tam znajdą dobrego, jakby nie były to dzikie zwierzęta.


Cykl: "Wędrując po Puszczy". Autor: Artur Hampel