Niebywałe, koniec stycznia, pora zimowa, a tu słychać trąby leśnych łabędzi krzykliwych. Choć byłem zajęty poszukiwaniem śladów zwierząt jeleniowatych, natychmiast zmieniłem cel wyprawy. Odgłosy dochodziły z niewielkiej odległości, może dwustu metrów. Las był jednak gęsty i trzeba było wytężyć słuch, by trafić do celu. Wolno, krok za krokiem, trzymając się świerkowego zagajnika, podążałem wzdłuż wydeptanej przez jelenie ścieżki.
Wreszcie dostrzegłem parę łabędzi krzykliwych, ubraną w śnieżnobiałe pióra, wyraźnie odcinającą się od popielatych kolorów drzew i szarugi gęstego lasu. Mroźny poranek sprawił, że para udała się w górę rzeki, by tu przeczekać mroźną noc. Wybrały miejsce, gdzie nurt płynącej wody nie pozwolił jej zamarznąć. Szczęśliwym trafem udało się usiąść w gęstwinie i pod starą olszą obserwować wyjątkowe zjawisko.
Autor: Wuev