Zatrzymał się i nasłuchiwał, wreszcie podskoczył i odbiegł. Sądząc po bliskich odgłosach racic na śniegu, niezbyt daleko. Wprawdzie był poza zasięgiem kamery, ale słyszeliśmy każdy jego ruch. Być może spłoszyła go jedynie czapa śniegu spadająca z gałęzi, a może parę kroków dalej czekała na niego reszta chmary i ten nagły odskok, to zwyczajnie element zabawy. Na szczęście żadne niebezpieczeństwo nie kryło się za drzewami.