Nie dziwcie się pierwszemu skojarzeniu z szerszeniem, gdyż owad ten ma z nim pewne cechy wspólne. Choć nie jest ich zbyt wiele, to dwie cechy są szczególnie znamienne. Podobnie jak szerszeń, taszczyn pszczeli jest żądłówką, a do tego żądłówką polującą na pszczoły.

Druga cecha upodabniająca go do szerszenia to wybarwienie. I choć na tym podobieństwa z szerszeniem się kończą, to pozwolicie, że będę nazywał tę żądłówkę - mini szerszeniem.

Spotkałem go na pobrzeżnych łąkach Puszczy Białowieskiej raczącego się nektarem nawłoci kanadyjskiej, której na obszarach tych lasów jest całkiem sporo. Taszczyna pszczelego nie tylko interesuje nektar, z większym nawet zainteresowaniem śledzi przylatujące do kwiatów pszczoły.



To właśnie pszczoły stanowią główny cel ataku wilka pszczelego - tak również nazywany jest nasz dzisiejszy bohater. Zaatakowane i sparaliżowane, wleczone są do komory wygrzebanej w piasku, by tam dokończyć żywota jako pokarm larw taszczyna. To zachowanie charakterystyczne jest dla rodziny grzebaczowatych, do której należy
„mój” miniszerszeń.

Taszczyn pszczeli od wielu lat znajduje się w kręgu zainteresowania naukowców. Wiąże się to przede wszystkim, choć nie tylko, ze szkodami wyrządzanymi w pasiekach. Podczas badań tego gatunku, okazało się, że złożone jaja taszczyna pszczelego wytwarzają duże ilości tlenku azotu, który w połączeniu z tlenem atmosferycznym reaguje do dwutlenku azotu, konserwując upolowane pszczoły i zabezpieczając je przed rozwojem grzybów pleśniowych. Badania takie przeprowadził profesor wydziału zoologicznego Uniwersytetu w Ratyzbonie.

Jak widać nie tylko ogromne szerszenie sieją postrach pośród puszczańskich pszczół. Taszczyny pszczele, choć zbliżone wielkością do pszczół, wcale nie są mniej niebezpieczne.

Cykl: "Wędrując po Puszczy". Autor: Artur Hampel