Oj, schodziłem się tego dnia, a upał był niemiłosierny. Pomimo silnego wiatru, słońce mocno dawało się we znaki. Przerażała mnie nieco odległość, jaką musiałem pokonać w drodze powrotnej. Na dodatek nie udało mi się tym razem sfotografować nic interesującego. Owszem, przedefilował przede mną stary jenot, zanim jednak sięgnąłem po aparat, zwierzak jakby rozpłynął się w powietrzu. Był już naprawdę blisko i na początku chyba mnie nie spostrzegł. Możliwe jednak, że czmychnął, gdy skradałem się za paprociami. Dosłownie „kamień w wodę, plum”, przepadł.

Nie chciałem wracać tym samym szlakiem. Mimo upału, postanowiłem nadłożyć nieco drogi i zatoczyć koło. Doszedłem w punkcie zwrotnym do miejsca, gdzie latało kilka motyli różnych gatunków a pośród nich moją uwagę przykuł modraszek, jak się okazało po bliższym przyjrzeniu, modraszek wieszczek. Była też rusałka ceik i admirał. Z początku nie zwróciłem uwagi, czym były tak zaabsorbowane, by po chwili spostrzec, że w centrum ich zainteresowania znalazła się…. wilcza kupka! Generalnie nie ma w tym nic dziwnego. O ile rusałka admirał i ceik uwielbiają rozkładające się szczątki organiczne, podobnie jak choćby mieniaki, to jednak modraszka w roli degustatora tak „wykwintnego” dania widziałem po raz pierwszy i zupełnie się tego po nim nie spodziewałem. Dla pewności przejrzałem różnorodną literaturę i w rzeczy samej nigdzie nie było nadmienione o tym, by modraszek wieszczek spijał soki z rozkładających się odchodów. Być może, to nawet pierwsza taka udokumentowana sytuacja? Tego nie wiem. Oczywiście w tym zacnym gronie motyli nie mogło zabraknąć towarzystwa żuka, co wydaje się akurat całkowicie zrozumiałe. Zresztą, to dzięki żukom tak naprawdę spostrzegłem, co zainteresowało motyle. Pod ciężarem żuka, leżące na ziemi liście to podnosiły się, to znów opadały dokładnie ukazując „cel”. Skrzydlate towarzystwo szybko przywykło do mojej obecności, dzięki czemu mogłem ze spokojem i ma się rozumieć - na leżąco, dokumentować niecodzienne zjawisko.

 

Cykl: "Wędrując po Puszczy". Autor: Artur Hampel