Jedna, dwie, trzy pary oczu. Mimo całkowitej ciemności oczy są doskonale widoczne. Patrzą najpierw w lewo, potem w prawo, wreszcie zapadła wspólna decyzja, wataha zeszła z głównego szklaku. I kiedy straciliśmy nadzieję na spotkanie, myśląc, że trop poprowadził je gdzieś w gęstwinę, one nagle wyszły tuż przed obiektywem, wracając do właściwego sobie szyku i tempa wędrówki.