Ryj dzika to prawdziwy radar na smakołyki. Węch ma bowiem świetny. Idąc pod wiatr jest w stanie bez problemu wyczuć zapachy z kilkudziesięciu metrów. Nic dziwnego, że umiejętność ta zawsze bezbłędnie doprowadzi go do kolejnej przekąski. Tak stało się i tym razem. Dzik pewnym krokiem podszedł do drzewa, rozgarniając gwizdem nagromadzone liście. Po chwili nocną ciszę przerwało już tylko donośne mlaskanie.